No-code, low-code – czy to koniec software house’ów?

Temat, który ostatnio robi sporo zamieszania w świecie technologii, jednych rozgrzewa innych mrozi. No - code i low - code - dwie magiczne frazy, które dla jednych brzmią jak początek rewolucji, a dla innych, no cóż, jak coś co może wywrócić biznesy do góry nogami takie jak nasz czyli Software Housy.

No właśnie, czy to koniec software house’ów? Czy my, jako specjaliści od budowy zaawansowanego oprogramowania, powinniśmy się bać? A może no-code, low-code to po prostu kolejny krok w rozwoju technologii, który otwiera przed nami nowe możliwości? Dziś podzielę się naszym spojrzeniem na ten temat – zarówno z perspektywy software house’u, jak i kogoś, kto widzi potencjał w tych narzędziach.

No-code vs low-code – podstawowe różnice

Zacznijmy od podstaw. Jeśli terminy są dla Was nowe, wyjaśnię w skrócie.

No - code

No - code to narzędzia, które pozwalają tworzyć aplikację, strony czy automatyzację bez pisania kodu! Magia - bez ani jednej linijki. Spełniony sen każdego marketingowca! - wreszcie nie trzeba czekać na dział IT, żeby robić rzeczy, które zaskoczą i zaangażują klientów jeszcze bardziej! 

Low - code

Z kolei low-code to coś bardziej zaawansowanego - przydaje się programistom, którzy mogą zaoszczędzić czas dzięki gotowym komponentom, coś na zasadzie drag and drop - kto kiedykolwiek tworzył newsletter ten wie o co chodzi  - ale nadal mają możliwość dopasowania wszystkiego po swojemu. 

Bingo - programiści odchodzą do lamusa! Ale zanim zaczniemy planować świat w którym kodowanie przestaje istnieć spójrzmy na to trochę inaczej.

Czy no-code i low-code to zagrożenie dla programistów?

No bo zobaczcie – nie tak całkiem dawno na rynku pojawił się ChatGPT. Pamiętacie, jakie były pierwsze reakcje? "Copywriterzy znikną z rynku! Ten zawód umiera!" Ale czy tak się stało? Nie. Copywriterzy, którzy potrafili zaadaptować się i wykorzystywać AI jako wsparcie, a nie zagrożenie, mają się świetnie. Bo wiecie co? Kreatywność, strategia i umiejętność rozumienia odbiorcy to coś, czego AI nie zastąpi. Podobnie jest z no-code i low-code. Tak jak ChatGPT nie zastąpił copywriterów, tak te platformy nie zastąpią software house’ów. A będą wspierać by pewne rzeczy wykonać łatwiej i szybciej, bez całej tej technologicznej nauki języków programowania. 

Gdzie no-code i low-code sprawdzają się najlepiej?

No code i low code sprawdzą się tam, gdzie potrzeba szybkości i prostoty. Weźmy na przykład zespoły marketingowe. Chcesz szybko stworzyć landing page, podpiąć formularz do CRM-a, a może ustawić automatyczne wysyłki maili? Masz do tego narzędzia takie jak Webflow, Zapier czy Bubble. Bez czekania, bez budżetu na zespół programistów.

I super, bo to oszczędza czas i pieniądze. Sam widzę, że wiele firm korzysta z tego z powodzeniem. Ale... tu pojawia się wielkie „ale”.

Dlaczego software house’y nie znikną (jeszcze)?

No właśnie - Ale dlaczego software house i zawód programistów nie wymrą (przynajmniej jeszcze przez długi czas)?

Ograniczenia no - code i low - code

No-code i low-code są świetne, ale mają swoje ograniczenia. Kiedy mówimy o zaawansowanych projektach – takich, które muszą być skalowalne, bezpieczne i skrojone na miarę – no-code przestaje wystarczać. Wyobraźcie sobie budowę platformy fintech, aplikacji do analizy danych w czasie rzeczywistym albo systemu ERP dla dużej firmy. Myślicie, że to da się zrobić w no-code?

Nie. I to nie jest tylko kwestia ograniczeń technologii. Problemem jest też dopasowanie takich narzędzi do specyficznych potrzeb. No-code to trochę jak ubranie one size fits all – na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, ale jak przyjdzie co do czego, to może trochę uwierać. 

Korzystając z platform no-code, low- code, towarzysz rozwiązania w ramach ich środowisk. Oznacza to, że masz dostęp do funkcji i możliwości, które oferuje dostawca , ale.. to wszystko. Nie możesz “wejść pod maskę” i zmodyfikować kodu, by lepiej odpowiadał Twoim potrzebom. W wielu przypadkach możesz zmienić kolor ale silnika już nie. 

No - code i low - code. Wydajność

Rozwiązania oparte na no-code często nie są wystarczająco wydajne, aby sprostać dużym wymaganiom, na przykład w zakresie przetwarzania danych czy integracji z innymi systemami.

Z kolei w tradycyjnym podejściu, jako software house, możemy od razu przewidzieć rozwój projektu i zaprojektować go tak, by skalowanie było możliwe bez większych problemów.

No - code i low - code. Bezpieczeństwo

No i najważniejszy punkt - bezpieczeństwo - kto tak naprawdę nad nim panuje? 

To chyba najważniejszy punkt. W no-code/low-code jesteśmy w dużym stopniu zależni od dostawcy platformy. Oznacza to, że:

  • Bezpieczeństwo danych użytkowników zależy od poziomu zabezpieczeń dostawcy. Jeśli platforma ma luki, Twoja aplikacja też je ma.
  • W przypadku awarii dostawcy czy ataku na ich infrastrukturę, Twoje rozwiązanie przestaje działać.
  • Nie masz pełnej kontroli nad tym, gdzie dane są przechowywane, co może być problematyczne w przypadku wymogów prawnych, jak RODO czy inne regulacje dotyczące ochrony danych.

Dla firm, które przetwarzają wrażliwe dane – na przykład w finansach, zdrowiu czy przemyśle – to ogromne ryzyko.

Podsumowanie

Jako software house widzimy w no-code i low-code pewien potencjał – ale nie jako zagrożenie, tylko wsparcie. My również korzystamy z takich narzędzi, żeby przyspieszyć prototypowanie czy zautomatyzować wewnętrzne procesy. To świetny sposób na szybkie pokazanie klientowi, jak może wyglądać jego pomysł.

Ale kiedy przychodzi do budowy finalnego produktu - wtedy w grę wchodzą nasze doświadczenie, wiedza i kreatywność, których no-code po prostu nie zastąpi. Klienci wciąż potrzebują ekspertów, którzy zrozumieją ich potrzeby i dostarczą rozwiązania, które będą działać niezawodnie przez lata.

No-code i low-code to narzędzia, które ułatwiają życie – zwłaszcza zespołom nietechnicznym. My wierzymy, że to raczej początek nowej współpracy między technologiami a Software house’y, które się adaptują, mają szansę wykorzystać te trendy jako przewagę konkurencyjną, a nie zagrożenie.

Podobne wpisy

Sprawdź nasz podcast

Czekamy na Twoją
wiadomość

Masz nowe pomysły, stare systemy do ogarnięcia, albo problem do rozwiązania? Napisz do nas, zaproponujemy, jak to zrobić uwzględniając czas, budżet i zasoby. 

Jeśli jest przed 15:00 - zadzwonimy do Ciebie jeszcze dzisiaj.

Jeśli jest po 15:00 - skontaktujemy się jutro, no chyba że jutro jest weekend to słyszymy się w poniedziałek.

Twoja wiadomość do nas dotarła. Wkrótce skontaktuje się z Tobą nasz Sales Manager, Sebastian!
Ups! Coś poszło nie tak podczas wysyłania formularza.